sobota, 22 marca 2014

Rozdział pierwszy

Renesmee POV's 

Przechodziłam przez regały w księgarni szukając jakiejś ciekawej książki, kiedy potknęłam się o coś i znowu poleciałam na kogoś. Kiedy stałam już w pionie odgarnęłam włosy z oczu .
- Hej ! Znowu się spotykamy - usłyszałam od nieznajomego i uniosłam głowę do góry.
- Ah tak, znowu przepraszam - wzruszyłam ramionami.
- Zayn jestem - podał mi rękę z uśmiechem, który odwzajemniłam ściskając jego dłoń.
- Renesmee

Niall POV's 


- Cześć tato - przywitałem się z ojcem siadając na przeciwko niego. - Stało się coś ?
- Ah Niall zawsze musi się coś dziać ? - spytał. Siedział oparty o krzesło. Jego jasne włosy dziś były uklepane, a błysk w oku wręcz aż za bardzo widoczny.  - Mamy pewne podejrzenia co do Renesmee Collins. Zayn ją właśnie sprawdza - mruknął przejeżdżając ręką po biurku chwytając pewne dokumenty. Podał mi je. 
- Co z nią nie tak ? - zadałem pytanie otwierając teczkę. Jako pierwsze rzuciło mi się w oczy jej zdjęcie. Długie fioletowe włosy, zielone oczy tatuaż. 
- Podobno widzi nas, a Bóg stwierdził, że Edwards będzie dla niej idealnym Aniołem Stróżem - stwierdził wymachując ręką.
- Przecież Perrie jest diabełkiem więc co do cholery ? - przetarłem rękoma twarz i przeczesałem włosy. Zayn i Perrie razem zginęli w tym wypadku lecz Mulat pod innymi danymi osobowymi, dlatego to on dostał tę rolę - tak mi ojciec wytłumaczył. 


- Dowiedziałeś się czegoś ? - zadałem pytanie Zayn'owi kiedy siedzieliśmy na kanapie w jej salonie. Perrie ciągle kręci się obok niej, lecz Re chyba jej nie widzi. Plus dla nas.
- Nic ciekawego. Brała tylko zwykłą książkę prawdopodobnie dla matki. Kilka godzin później spotkała się z przyjaciółką. To wszystko. - odparł wzruszając ramionami. 
- Dobra spadamy - mruknąłem i zniknęliśmy.

Dallia POV's

- Renesmee muszę ci coś powiedzieć - zaczęłam nerwowo bawić się palcami. Dziewczyna spojrzała na mnie delikatnie się uśmiechając. Pewnie, aby dodać otuchy. Mam jej tak po prostu powiedzieć, że widzę duchy ? Przecież uzna mnie za chorą psychicznie. Wyśle do jakiegoś ośrodka, wywali za próg, będzie się ze mnie śmiać. Czemu ludzie jak są zdenerwowani zawsze patrzą na te negatywne strony ? Raz kozi śmierć. 
- Widzę duchy, czuje jak są blisko mnie i nawet z nimi rozmawiam - wydusiłam na jednym wydechu. A co jeśli pomyśli, że żartuję ?  Stała na przeciwko mnie nie wiedząc co powiedzieć. Tak zgaduję. 
- To takie trochę dziwne bo od kiedy pamiętam moja przyjaciółka była duchem - uśmiechnęła się pocierając moje ramie.
- Czekaj co ? - spytałam.
- Też je widzę Dal. Pamiętasz Perrie ? Tę dziewczynę z, którą się przyjaźniłam przed śmiercią - kiwnęłam głową na tak - jest moim aniołem stróżem - zakończyła.
- Przy mnie cały czas jest Eleanor Calder. Nie mam pojęcia czy ją znałaś. To znaczy, że też jest dla mnie aniołem ? - bardziej odnajdywała się w tych tematach.
- Nie mam pojęcia. Teraz przynajmniej wiem, ze nie jestem w tym sama - promiennie się do niej uśmiechnęłam.


 Siedziałyśmy na tarasie w domu Re. Słońce powoli chowało się za chmurami i zimny wiatr obijał się o gołą skórę. Poczułam obecność dwóch osób. Odwróciłam się i zauważyłam Calder a nie daleko niej Perrie. Dotknęła ręką ramienia Collins i co mnie zdziwiło nie przeleciała przez z nią jak w filmach. Racja ona nie była duchem tylko aniołem. Ale anioł nie może dotykać człowieka z tego co powiedziała mi Eleanor.
- Co tutaj robicie ? - spytała Re.
- Przyszłyśmy w odwiedziny - odpowiedziała Pezz. Popatrzyłam na Eleanor, była przerażona. Wstałam i szybko do niej podeszłam. Zrobiłam minę numer cztery mówiącą " Co się dzieję ? " Wymyśliłyśmy nasz język. Bardzo się przydawał. Wywróciła oczami " Demon " . Ze strachem w oczach odwróciłam się do reszty. Perrie spojrzała na mnie kpiącym wzrokiem a Renesmee lekko uśmiechnęła. Ona nie wiedziała.
- Sądzę, że powinnyśmy już iść - powiedziałam.
- Teraz ? Miałaś zostać na noc - dziewczyna posmutniała.
- Jak chcesz możemy iść do mnie - uśmiechnęłam się.
- To chodź - złapałam ją za rękę i pociągnęłam ku wyjściu.
- A Perrie ? - spytała.
- Nie może przyjść - dopowiedziałam. Bogu dzięki, że nie pytała się dlaczego, bo nie miałabym odpowiedzi. Kiedyś muszę jej to powiedzieć. To kiedyś jest jutro. Zasnęłam zmęczona wydarzeniami dzisiejszego dnia i oczekując aż coś się poprawi.

poniedziałek, 17 marca 2014

Prolog

Renesmee POV's

Idąc spokojnie ulicami Norwegi obserwowałam każdą osobę, którą mijałam. Czasami miałam wrażenie, że idę sama lecz po chwili przyjaciółka biła mnie w ramie abym wróciła na ziemię. W pewnym momencie przechodząc obok cukierni nie zauważyłam idącej obok osoby.
- Przepraszam ! - szybko powiedziałam unosząc głowę do góry.
- Spokojnie nic się nie stało - odparł chłopak na którego wpadłam. Przez chwilę patrzyłam na niego,  a potem spuściłam wzrok obchodząc go bokiem i poszłam dalej.
- Woah takie ciacho - Dell stwierdziła i zaczęła wyciągać telefon, który jej dzwonił.
- Tak zaraz będę w domu - usłyszałam kawałek z jej rozmowy i poprawiłam kosmyki włosów, które sięgały mi aż do pasa i były innego koloru niż każdy tutaj miał. Wyróżniałam się ale lubiłam to. Pożegnałam się z Wood i weszłam do domu. W Norwegi nawet lato było chłodne.
- Perrie ! - zawołałam wgłąb domu. Zaraz obok mnie zjawiła się blondynka.
- Jak tam było ? - spytała uśmiechając się szeroko i ciągnąc mnie za rękę. Sama nie wiem jak to się dzieje ale tak po prostu widzę i czuję duchy. To takie dziwnie uczucie. Blondynka pociągnęła mnie w stronę kuchni.
- Twoja mama zrobiła przepyszny obiad ! - dziewczyna aż promieniała jeśli to możliwe aby osoby zmarłe miały tę możliwość.
- Hej mamuś - przywitałam się z rodzicielką. Ja, moja mama i babcia widzimy te nadprzyrodzone istoty. Perrie często opowiadała mi o sytuacjach jakie dzieją się poza grobami. Opowiadała mi o Danielle to jej przyjaciółka lecz nie za często pojawia się tutaj. Odebrałam od mamy obiad i usiadłam przy stole. Oznajmiła mi, że idzie pogadać z tatą - także umarł dwa lata temu na raka. Edwards zginęła podczas wypadku samochodowego i jak sama twierdzi Bóg - dla mnie nie istnieje - powierzył jej rolę opieki nade mną. Czyli potocznie mówiąc jest moim Aniołem Stróżem.
- Collins - mruknęła dziewczyna i spojrzała na balkon. Odwróciłam się i ujrzałam czarną jak smoła postać. Wstałam szurając krzesłem i powoli wyszłam na dwór.
- Czego chcesz ? - zapytałam stojąc w odległości dwóch metrów od osoby (?)
- Uprzedzam, Twoja przyjaciółka jest w niebezpieczeństwie - odparł wsuwając ręce do kieszeni spodni i ukazując swoją prawdziwą postać.
Tak właśnie zaczęła się dziwna przygoda z tymi wszystkimi osobami

 Dellia POV's

- Eleanor - dziewczyna już powoli zaczynała mnie denerwować. Ile mogę wysłuchiwać o drugiej stronie świata. Rozumiem, że jest samotna, bo po przejściu bariery śmierci nie spotyka się za wiele uczciwych postaci. Jeśli już na jakąś natrafisz musisz ją trzymać jak najbliżej siebie, aby nie zamieniła się z pustelnika na winowajce. Z tego co od niej słyszałam okrążają ją demony i anioły, którzy czasami schodzą szukać ważnych zmarłych postaci.
- Przepraszam - usłyszałam. Cały zapał dziewczyny zniknął w trzy sekundy. Zrobiło mi się strasznie przykro. Jednak nie mogłam jej przytulić nawet dotknąć puszkiem palca. Rozpłynęła by się.
- Nie nie przepraszaj. Nic złego nie zrobiłaś - odpowiedziałam delikatnie się uśmiechając - opowiadaj - dodałam. Na twarzy dziewczyny znów wróciło szczęście.
- Więc wczoraj dowiedziałam się od innych duchów o demonie, który siłą prawie dorównuję Lucyferowi - na same imię diabła przeszły mnie ciarki - sądzą nawet, że to jego dziecko - zamknęłam oczy próbując wyobrazić sobie osobnika - nie dasz rady go zobaczyć, gdyż nikt jeszcze go nie widział - powiedziała patrząc prosto na mnie. Odpuściłam sobie i otworzyłam oczy.
- To dziwne - zaczęłam - czuję jakby miało wydarzyć się coś złego - patrzyłam w punkt za Eleanor. W pokoju zrobiło się strasznie zimno. Wypuściłam powietrze z płuc.
- Co się dzieję ?  - spytała i odwróciła się podążając za moim wzrokiem. Wróciła na dawne miejsce i zdziwiona wyczekiwała po mnie jakieś reakcji . Otrząsnęłam się i wróciłam do świata żywych, tak jakby.
- Wydawało mi się, że ktoś tam siedzi, ale mniejsza z tym - włożyłam nogi pod kołdrę, położyłam się i wtuliłam w poduszkę - Chyba pójdę już spać - odparłam. Przytaknęła głową po czym zniknęła. Oby śniło mi się coś radosnego.